Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/232

Ta strona została skorygowana.

rek... Dzień był wilgotny i mglisty, ziemia oślizła, szczęściem grunt piaszczysty samego cmentarzyska... dozwalał dogodne wybrać miejsce w wąwozie. Okolica pusta jeszcze była... cicho do koła, a z miasta dolatywał tylko dźwięk dzwonów wołających na ranną mszę do kościołów. Jeden po drugim budziły się sygnaturki małe i większe dzwony i różnemi głosy, szeroko rozchodzącemi się w powietrzu wilgotném — wzywały pobożnych na modlitwę.
Wszyscy szli w milczeniu, tylko Kanarek poświstywał, wypiwszy po drodze parę kieliszków wódki, od czego rada przyjaciół wstrzymać go nie mogła.
— To chcielibyście, żebym zębami dzwonił i żeby mi się ręce trzęsły! zawołał...
Zamiast baryer w wąwozie, położono dwie suche gałęzie ze starych dębów upadłe... wzięto pistolety do do nabijania... Oba przeciwnicy ubrani byli bez szczególnych ostrożności, jak na codzień, zrzucili tylko płaszcze.
Dzień był nieco szary, ale sekundanci téż rachowali na to. Rotmistrz miał komenderować... Ustawiono przeciwników o trzydzieści kroków, Sławek skłonił się wedle zwyczaju, szlachcie tylko głową podrzucił i zaraz wziął na cel. Pomaluteńku szli na siebie...
Raz — dwa — trzy...