Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/240

Ta strona została skorygowana.

zlikwidują... a ja im szczerze pomogę... po przyjacielsku, bez gniewu za przeszłość, jako rodak... Nierozmyślnie postąpili, ale się ratować mogą...
Samiel pomyślał.
— Jeżeli chcesz, to im to powiem...
— Nie, nie — od siebie im to tylko powiedz — od siebie im to tylko powiedz — od siebie, lub tak, jak byś się domyślał, iż ja to bym mógł uczynić... Widzisz kochany, są uprzedzenia... oni mi nie wierzą... choć ja im złego nie życzę.
Uścisnął go za rękę i uszedł.
Sopoćko wchodził z twarzą wypogodzoną i ubłogosławioną do salonu hr. Dreissowéj.
— Wie pani co się stało? palec Boży!! a! palec Boży! przestroga opatrzna! Taki los spotka zawsze niedowiarków i tych, co chcą walczyć przeciwko opoce... Podkomorzyc, redaktor nowéj liberalnéj owéj gazety, w pojedynku śmiertelnie raniony... Powiadam pani! palec Boży...
Wszyscy wierni zgromadzili się około pana Sopoćki, który wzdychając, z namaszczeniem powoli opowiadał...
— Napróżno go odciągnąć wszyscy chcieli od tego dzieła bezbożnego... bezbożnego powiadam, gdyż zaraz w pierwszym numerze wystąpili z równouprawnieniem żydów, z tolerancyą, z... sympatyą dla Włochów, jako italianissimi. Ale niepodobna było podkomorzyca od-