Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/274

Ta strona została skorygowana.

bądź pani pewną, że gdybyś życia za tę chwilę zażądała odemnie, oddała bym je dla ciebie...
Scena ta byłaby może przedłużyła się u łoża chorego, gdyby Lena nie postrzegła, kończąc te słowa, że twarz Sławka okrywała się bladością śmiertelną... domyśliła się raczéj, przeczuła, niż dojrzała omdlenia... Obie kobiety pospieszyły go trzeźwić... i Sławek oczy otworzył, westchnął... Kanonik z doktorem stał w progu, a wnijście lekarza... było znakiem ustąpienia kobietom. Jadzia ścisnęła rękę chorego i pociągając za sobą Lenę, wyszła da pierwszego pokoju.
Tu ją prawie trzeźwić znowu było potrzeba, wzruszenie wyczerpało siły, poczęła płakać i śmiać się razem, a śmiech ten w płaczu był straszny, Lena go znała... Zapominając o sobie, poczęła się krzątać około Jadzi, przerażona...
Dziewczę samo wstydziło się téj słabości i usiłowało ją przemódz, stary Kanonik przyniósł wody... wódki kolońskiéj... jakichś kropli, Jadzia porwała się na nogi, obwinęła chustką... i postanowiła powrócić. Wzrok jéj starał się przy świetle pochwycić lepiéj rysy téj kobiety, któréj dała imię siostry... i przelękła się ruiny, śladów boleści i wyniszczenia, jakie w nich znalazła.
Lena niepodobną była do siebie, pobyt w klasztorze, męczarnie serca, praca, bezsenność, płacz, zostawiły