Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/283

Ta strona została skorygowana.

przybyła do umierającego, sama czując się do tego obowiązaną, Helena i pozostała u łoża wuja, który wszakże ani jéj widzieć, ani słyszeć nie mógł. — Tragiczny ten zgon na chwilę przynajmniéj odwrócił uwagę od Sławka i tyczących się go okoliczności, było to szczęśliwą dla hrabinéj i Jadzi dywersyą.
Trzeciego dnia, staraniem szczeréj w istocie przyjaciółki Sopoćki, hrabinéj Dreissowéj, która w nim traciła starego pomocnika do dzieł miłosiernych, domownika, sługę niemal, odbył się pogrzeb Sopoćki skromny, ale odznaczający się liczbą duchowieństwa, żebractwa, które w nim uczestniczyły... Kilku kapłanów miało mowy bardzo piękne, a ze świeckich nastręczył się Drabicki, aby w imieniu obywatelstwa miasta i ojczyzny pożegnać zmarłego. Wiedział bardzo dobrze, iż to mu wcale nie zaszkodzi, szczególniéj w téj chwili.
Od pierwszego dnia policya i sąd, który miał na oku owe tak śmiesznie i pilno zaryglowywane mieszkanie Sopoćki, położył na niém pieczęcie.
Testamentu nie było żadnego, z familii jedna tylko siostrzenica... którą on uznał i przyjął, jak to już wiedziano powszechnie, — ale ta o czynnościach sądu i o niczém wiedzieć nie chciała. Najęła sobie mieszkanie szczupłe w bliskości dworku Sławka, rzadko i potajemnie przychodziła się o niego dowiadywać... a resztę czasu spędzała u siebie zamknięta.