Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/301

Ta strona została skorygowana.

się w czasie słabości jego działo i jaki zastanie stan rzeczy... Wrażenie było straszliwe, pod wieczór Młyński położył się milczący — z gorączką... ale nie dał znać po sobie, czego doznał...
Nazajutrz obudzeni wieścią o uzdrowieniu przedwczesną, czy poduszczeni przez szanownego Drabickiego wierzyciele zbiegli się z rachunkami. Znaczniejszą ich część popłaciła była tajemnie Lena, ale niektórych likwidacya była niemożliwa... Z rachunków jednych wykryło się łatwo że przyjaciółka inne zaspokoiła... Sławek dotknięty był tém boleśnie.
Z ogólnego spisu długów widział, że jeżeli mu współuczestnicy w pomoc nie przyjdą, będzie w wielkim kłopocie pieniężnym, a niechciał być winien poczciwéj Lenie i wstydził się téj ofiary z jéj strony...
Tymczasem ci, co brali udział w założeniu dziennika, nawet tacy, którzy pewne oznaczone sumy przyrzekli, wszyscy się cofnęli pod rozmaitemi pozorami, nikt nic dać nie myślał... Sławek bez namysłu napisał do plenipotenta, aby jednę z wiosek jego za co bądź sprzedał.
Na te rozrzucone papiery, wśród których Sławek podparty na bladych rękach zadumany siedział — trafiła Lena, przychodząca zwykle raz na dzień dowiedzieć się o jego zdrowie.
Podkomorzyc ścisnął ją za rękę czule.