Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/333

Ta strona została skorygowana.

wiedziałaś, jeszcze tam w tym pokoiku na trzeciém piętrze, że każdy mój dar palił by cię, jak suknia Nessusa, bałem się ci ofiarować cokolwiek... a nie wiesz, nie wiesz, jakby mi było miło...
— O mój bracie... drząc i ze łzami wyjęknęła Lena.
— Najprzód historyą ci powiem... Mój pradziad wzięty był przez Turków w niewolę... Sprzedany został jakiemuś Baszy. Turek zachorował mocno.. niewolnik wiedział jakieś lekarstwo, poradził je i ocalił niewiernego... Ale niewierny serce miał wielkie, bo go obdarzył swobodą, i wyprawił do Polski nazad, opatrzywszy kiesą złota... kilku końmi i wielbłądami. A że miał serce Turek... na wyjezdném jeszcze włożył pradziadowi pierścień z turkusem. Kamień to nie wielkiéj wartości, ale na Wschodzie i u nas przywięzują doń wiarę, że szczęcie przynosi z sobą... Otóż turkus pradziadka włożę ci na palec... a ty... ty go nigdy nie zrzucisz.
To mówiąc, wyjął z pudełeczka dziwny pierścień z ogromném okiem niebieskiém i wsunął go na palec Lenie, która nic nie mówiąc, spuściła głowę i płakała... Mężną była aż do téj chwili... w któréj poczuła jakby pożegnanie uroczyste. Ale okazać boleść było powiększyć ją w jego sercu... z ściśniętemi ustami wstała, by ukryć łzy.