Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/51

Ta strona została skorygowana.

cznie, dwuznacznie.. wyłożyć dawało, a broń Boże jeszcze powtórzyć!!
— W mieście chodzi już pogłoska, nie wiem o ile prawdziwa, że w tym celu przybył podkomorzyc Młyński... Jest to bardzo zapewne zacny, szlachetny młodzian, ale naturalnie młody, zapalony być musi, niepraktyczny... a deklamacye gorące prowadzą na bezdroża.. Nie powiadam tego, abym chciał hamować objawy przekonań.. ale zawsze..
Zbliżył się do ucha Radzcy.
— Radziłbym go mieć na oku!
A głośno dodał:
— Upadam do nóżek Radzcy Dobrodzieja — dobrego apetytu..
Poważny człowiek nieprzerwanie jadł, kiwnął głową, cała rozmowa nie zdawała się na nim najmniejszego czynić wrażenia, ale gdy się drzwi zamknęły, dobył pospiesznie pugilaresik i nazwisko jakieś zanotował. Poczém zapiął znowu serwetę pod brodę i jadł bardzo spokojnie, rozważnie, tak jak przepisy hygieniczne nakazują.
Drabicki już był w ulicy, a szczęśliwy traf nastręczył mu spotkanie człowieka, z którym był bardzo z daleka znajomy tylko, a widzieć się w téj chwili potrzebował..
Był to pan Sopoćko — niektórzy zwali go Mon-