Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

Była to widać roślina, która za szkłem potrzebowała być pielęgnowaną, aby nic z woni i blasku nie stracić. — Tę świeżość uczuć, wrażeń, tę prostotę i naiwność, którą pobyt na wsi, nieustanne z prozą życia stykanie się — ściera, Jadzia zachowała, przywiozła z sobą... i zachwycała nią wszystkich.
Umiała wiele, czytała chciwie, ale rzeczywisty swiat był dla niéj zabawką, ciekawością, widowiskiem niezmiernego zajęcia. Bawiła się wszystkiém, zachwycała ją rzecz najprostsza, radowała się powietrzu, wiośnie, słońcu, — a cóż dopiero nowym twarzom, ludziom i charakterom.
Wielkie umysłowe wykształcenie najdziwniéj łączyło się w niéj z tém dziewictwem wyobraźni, serca... duszy, które niezmierny urok nadaje kobiecie. Typ podobny Jadzi nie raz może wydaje wychowanie klasztorne, ale nigdy piękniejszego nie wytworzyło nad nią.
To téż wśród świata dziewic znudzonych w piętnastym roku schorowanych na duszy, rozczarowanych w ośmnastym, w dwudziestym chłodnych i zepsutych, a po nich już uwiędłych i zrozpaczonych, — Jadzia ze swém promieniejącém czołem, uśmiechniętemi usty, czystą duszą... była prawdziwym fenomenem. Dla niéj jeszcze czarne strony życia, były historyą bajeczną.
Pierwszą matka zachwycała się swą Jadzią, którą kochała niezmiernie, ale to była miłość nieco lubiąca