Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

pisywali ogólnéj demoralizacyi wieku, która również i zagraniczną prasę kaziła, inni na ostatek praktycznie obiecywali, że intrygi Drabickiego, najzręczniejszego z ludzi, który już tyle pogrzebał dzienników... zabiją i to pismo... Młyński co pierwszy wystąpił z ofiarą rozgrzany wielką myślą, odezwał się znowu.
— Nie silmy się na przewidywanie wszystkiego, rzekł, patrzmy, gdzie obowiązek, mówmy co prawda, idźmy za zasadami, wyrzeczmy się polityki drobnych szachrajstw i przebiegłych frymarków, a potém — jeśli za dobrą sprawę ginąć przyjdzie zahukanym przez głupców i przechérów... gińmy... przyszłość nas usprawiedliwi!
Poklaśnięto mu, mówił daléj.
— Dziennikarstwo jest czemś więcéj niż sądzicie panowie i większa część ludzi, którzy z jednego arkusza sądzą o działalności trzystu w ciągu roku Jest to powolna trucizna, lub lekarstwo powolne... Proces działania dziennikarskiego jest nowy, jest różny od innych, jest potężny nieustannością swą... Naród który się nie stara o ten wydoskonalony oręż, wyrzeka się boju i musi być zwyciężonym... Jeden numer pisma wydaje się słabym, a słabych trzysta są przecież potęgą, jeśli w nich choć hemeopatyczna doza prawdy jest zawarta. Dać w ręce intrygantom i spekulantom dzienniki, jest to powierzyć straż bezpieczeństwa publicznego ludziom wąt-