Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 01.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

jano się w zamku z przygotowaniem opuszczonych dawno i zaniedbanych komnat, widziano wozy niemieckie wczoraj wieczorem już tn nadciągające i wpuszczone.
Mieszczaństwo też zawczasu przybrane, występowało całe z cechami, znakami, godłami, uzbrojeniem i chorągwiami i wjazdowi miało przyczynić, jeśli nie okazałości, to powagi i liczby uczestników.
Szły tedy na przedzie, gdy z Łobzowa sygnał dano, cechowe chorągwie, każda ze starszyzną i insygnjami swemi, zbrojne i strojne; za niemi polskie gwardje i wojsko, załogę miejską stanowiące, po nich dwa piękne regimenty dragonów, a za niemi w ślad dwudziestu czterech paziów saskich z cudzoziemska postrojonych.
Dwadzieścia i cztery konie ręczne Augusta we fiokach i czubach, wszystkie były jednakowo okryte czaprakami z karmazynowego aksamitu, bogato srebrem szytemi w herby Saskie i Weltynów, w cyfry króla. Czterdzieści mułów po nich, miały na sobie saskiej barwy, żółte nakrycia. Poprzedzały one dwadzieścia i dwie karety, tak uporządkowane, iż coraz wspanialsze i bogatsze następowały jedne po drugich do końca. Ale własny powóz Augusta, zaćmiewał je wszystkie. Dwanaście koni perłowej maści, nadzwyczajnej piękności, tak dobrane doskonale, jakby je jedna matka rodziła, ciągnęła kolebkę wyzłacaną, około której pieszo szło dwunastu drabantów, w żółtej barwie krojem szwajcarskim.
W szeregu powozów ciągnęły kolebki paradne cesarskiego posła i własna jego kareta.
Konie ręczne, które przodem prowadzili masztalerze, uderzały pięknością i doborem, lecz niczem one były obok czterech wierzchowców osiodłanych, które wiedziono za karetami. Całe rzędy na nich, siodła, czuby, napierśniki, świeciły drogiemi kamieniami i złotem. Za temi szła muzyka z trębaczów i bębnów złożona. Pałki nawet, któremi w kotły bito, srebrem