Strona:Józef Weyssenhoff - Gromada.djvu/205

Ta strona została przepisana.
— 197 —

tent dla tegoż Czemskiego na krzyż wojskowy polski. Wisiała szabla, szpada, ładownica z orłem — dużo rycin, przedstawiających portrety wojskowych i bitwy.
— To wszystko po dziadku pana doktora?
— Przeważnie po nim. Po ojcu mam tylko drobne pamiątki. Zginął jako żołnierz, w polu; miałem już kilka lat wówczas i pamiętam go, jak przez sen — —
Bronieckiemu zagrzało się w sercu, a od serca fala przepłynęła do ust wymową:
— Mój dziad służył także w ułanach, doktorze. To jesteśmy niby krewni — po mieczu. No, daj buzi, panie Tomaszu!
Omietli się podwójnym pocałunkiem, poczem Broniecki rozglądał się po pokoju.
— Książek masz pan zatrzęsienie!
— O! nawet niezły dobór i nietylko moich podręcznych, lekarskich. Tu są militarja polskie — — tu zbiór, który nazywam łańcuchem myśli polskiej, według mojego wyboru: statyści, reformatorowie, uczeni, poeci — — kosztowało dużo czasu i sporo nawet pieniędzy. Jest tu. naprzykład, kilka bardzo rzadkich druków arjańskich, jeden nieznany bibljografom — —
Dobył z szafy drobną, wyszarzaną książeczkę i podał Bronieckiemu, który ją ujął bez należytego uszanowania, jednak ciekawie.
— Nie znam się na tem, ale rozumiem zamiłowanie.
— A Stefan, naprzykład — poskarżył się zno-