Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.
36
JÓZEF WEYSSENHOFF

Wypadało jechać do Warszawy. Celina musi się zająć różnemi sprawami przed ślubem, musi matkę moją powitać, jako przyszła synowa, musi wiele jeszcze rzeczy załatwić, — a także trochę się pobawić, bo właśnie są Ostatki. Że lubi tańcować, nic dziwuego: nikt tak nie tańcuje, jak ona.
Jesteśmy więc znów w Warszawie i wprosiliśmy się na bal do Falkiewiczów. Celina prawie ich nie zna, rzuciła im zaledwie karty wizytowe, ale na tym balu być musi, bo państwo żyją wystawnie z powodu córki na wydaniu, bal będzie ładny, cały high-life zebrany z dodatkiem innych warstw, co razem stanowić będzie tłum, gwar, wystawę, wszystko, co ona