Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.

sercu zrobiło! Zwierciadło duszy nie może razem odbijać nieba i ziemi. — Słuchając harmonijnych sfer nieskończoności, drobne tony wesołych śpiewów ludzi muszą ucichnąć! Widzimy! stoisz nad przepaścią, cofnij się! — Wspomnij na warunek naszego bytu i nie mieszaj się do praw ludzkich; to skała, o którą tylu naszych braci się rozbiło. Wspomnij na los Tholdena! I on wzgardził życiem, gdy się raz do prochu przywiązał; i on poświęcił życie pełne chwały i spokoju, szczęścia niepojętego dla niewcielonych.
— Tak! rzekł widzący, ale on obrał późny wiek na stały stopień swego bytu. I pocóż szalony chciał wzbudzić miłość, gdzie tylko wdzięczność dla starca mogła roztleć? — Darował się ziemskim uczuciom niepodzielnie; stracił władzę, a wróg rodu natchnął go brudną namiętnością i ze skalanych ust wyrzucając przekleństwo, padł sam jego ofiarą. Jeżeli i ze mną ma się spełnić cała miara, jeżeli oczy moje zawarte zostaną dla niewidzialnych — więc oczyszczę siebie, wcielając ją do bractwa! — zachowałem ją dla swego życia, przygotuję do naszego bytu.
— O roskoszna myśli! oczyścić ją z wszelkich żądz ziemskich i w najczystszej miłości znowu przebywać wieki; znowu potężny i czysty słuchając nieskończonych harmonii sfer, nie związany żadną ziemską chęcią, bo i ona