Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/179

Ta strona została skorygowana.
169
7. LIPCA

mu zwolnić giegn; tak mi do morza pilno było, tak straszno prawie, aby mi nie uciekło.
Puściwszy się stepem od Małego Potockiego, mijając w prawo otwartą w pagórku karjerę kamienia, z jéj ciemném wnętrzem i fantastycznie popiłowanemi ściany; karjerę z któréj się dobywa część płytów służących do budowy w okolicy Odessy, lubo i bliżéj miasta i w różnych miejscach kamienia tego także dobywają; mijałem pocztę w Ilińsku i przebywałem resztę stepu dzielącego mnie od brzegu morza. Step to równy i gładki już jak na dłoni, płaski zupełnie, zboża po nim szeroko rozsiane, gdzie niegdzie nad wijącym się szlakiem krzyż nad mogiłą zmarłego w drodze, kamień grobowy z żydowskim napisem. Ciągle spotykamy Czumaków i skelety czumackich bydląt i koni, które już wrony i krucy objedli, gołe zostawując kości. Pędzim a pędzim w tumanach pyłu wzbijającego się nad nami, silny wiatr od morza, ostry, gryzący, niesie przeciw nam zbite w obłoki czarne wszystkie tumany kurzu z gościńca i obwija co chwila, jakby ciemnym płaszczem. Wiry