Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/184

Ta strona została skorygowana.
174
7. LIPCA

w którego końcu, jak strzałki gotyckich budowli, widać ostre maszty okrętów — Morze blizko — a jednak nie widać i nie widać go jeszcze! Próżno się spinam na palce, próżno obracam głowę na wszystkie strony — nie widać! Cierpliwości! wszakże już oddycham morzem, może niém przecię i oczy napasę. Miasto już nas otoczyło, szumi — Jedni jadą do niego, drudzy z niego wyjeżdżają, Czumacy długiemi sznury wloką się w próżni, złożywszy pszenicę. Mijamy rogatkę i tamożnię, któréj wjeżdżając przebywać nie potrzeba — Porto franco, nikt cię nawet nie spytał po co i zkąd jedziesz. — Ot już przedmieścia przed tobą — oto miasto na wzgórzu nad morzem rozłożone, ale je ztąd pod górę patrząc, zle widać, a raczéj nie widać, tylko bok, okrawek, reszta za wzgórzem.

    włoska villa, francuzkie maison de plaisance-campagne. U nas dawniéj w Polsce, zwano to Kampanią. Nazwa futor jest przekręceniem złem, chutoru. Podróżny Köhl zwiedzający nie dawno południową Rossję, powiada dobrodusznie, że do wyrazu Chutor, żaden się język nie przyzna i zabawną robi uwagę, że Niemcy zwący je futter, zdają się wywodzić ze swego!!!