Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/230

Ta strona została skorygowana.
220
10. LIPCA

tannowa i tamożenna zasiada. Zwinięcie jéj oznajmuje zamknienie dykasterji. Gdy nad kwarantanną okaże się czarna flaga, znak to, że się w niéj zjawiła Czuma, straszliwy mór kilkakroć już nawiedzający Odessę.
Widok morza tutaj, na które potém, dniami, rankami, wieczorami codziennie z mieszkania na bulwarze — patrzałem; jest jakkolwiek ściśnięty groblami, przecięty wzgórzami otaczającemi przeciwny brzeg przystani — zawsze jednak piękny. Morze, ten Proteusz, z porami dnia, zmianą światła i stanu nieba — zmienia cudnie barwy swoje. Morze tylko i człowiek tak się mienić umieją, a biédny człowiek choć równie dziwacznie, ale daleko mniéj pięknie. W oddaleniu, granatowym pasem na niebie zamknięte; bliżéj ciemno zielone, w porcie pod promieniami słońca, mieni się na kolor szmaragdowy, topazowy i szyi gołębiéj. Co chwila inaczéj je widzisz, to zielone jak łąka majowa, to sino — opalowato-złociste w srébrne rzucanki, to ciemne, to szare, to gładkie i świecące jak tafla polerownego szkła; to pokrajane falami, które z wysoka wydają się tylko drobnemi mar-