Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.I.djvu/52

Ta strona została skorygowana.
42
26 CZERWCA

wie; wierzę i jestem przekonany o gościnności dziedzica, coby zapewne rad każdego podróżnego ku sobie pociągnąć i przyjmować; ale pomimo tego, karczmę choć jedną wyporządzić, wcaleby nie zawadziło. Ja popasałem w dość lichéj izbie, którą nie mając nic lepszego do czynienia, wyrysowałem ze wszystkiémi szczegółami jéj gratów, brudów i akcessorji extra-żydowskich.
Chciałem wprawdzie wybrać sobie co lepszego do rysowania, ale wiatr nosił takie tumany pyłu, i tak miotał papierem, że niepodobna było, stać chwili pod otwartem niebem; z okna zaś nic widać nie było, prócz jakichś, wcale nie ciekawych kletek. — Tegoż dnia i na obiad jeszcze, stanąłem u piérwszego celu podróży — w Kisielach; — nadrapawszy się po górach, pokropiony od deszczu, przeprowadzany przez grzmoty, to na prawo, to w lewo warczące zdaleka. Następne dwa dni przebyłem oczekując, na wybór naszego towarzystwa w drogę — w Kisielach.
27 i 28 Czerwca. To piękne i smakownie ozdobione miejsce, zasiliło znowu album podróżny, który z radością widziałem coraz napeł-