Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/12

Ta strona została przepisana.
10
31 LIPCA.

od siebie odrzucone, tam i sam leżące mogiły; jastrzębie cicho krążą w powietrzu, po suchych trawach skaczą czerwone koniki — pył, pył — pustynia.
Ciągle od Odessy począwszy zwodziły nas — mirage, które kłamaną wodą oblewały step dokoła. Gdzie spojrzeć, wszędzie widać było porozlewane wody, exystujące tylko w gorące dnie lata dla oczu podróżnych. Można tu zrobić sobie wyobrażenie, czém jest mirage w stepie gorętszéj krainy; gdy tu ten fenomen tak zwodniczy i tak pospolity. Jechaliśmy stepem dziś długo; nie widząc Owidiopola, do którego jednak licząc wersty, widocznie zbliżać się już powinniśmy byli. Pokazał się tylko jasny, promieńmi słońca wyiskrzony Liman Dniestrowy — nic więcéj.
Aż — u nóg naszych, nagle wyskoczyła z ziemi wieża Cerkwi, rozsunął się Liman cały, za nim daleko cóś czerniejącego na górze za ogromnym rozlewem, szérokiem jak morze. Ta czarniejąca dal — to stary Tyras i Ofiuza, Moncastro, Białogród, Akkerman —; ta wieżyca z pod nóg naszych wy-