Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/229

Ta strona została przepisana.
227
5 SIERPNIA.

bez talentu, ostry trochę Dekameron Winterhaltera.
Morze chłodne i faliste. Powracając późnym wieczorem, wpatrywałem się w Niebo. Czarne było jak atrament, jak całun — gdzieniegdzie na nim jaśniejsze plamki, z których mglisto świeciły gwiazdki — Na tém tle atramentowéj, głębokiéj, chaotycznéj ciemności, świeciły szare domy miasta, olbrzymiejące. Bursa wydała mi się pałacem z godów Baltazara; teatr dalszym jego ciągiem — W dali światła w mieście i światełka na morzu — Obraz dziwaczny, straszny, duszący. — Oblany głuchem, nieprzerwaném milczeniem.
Piętnastego Sierpnia. Morze zawsze zburzone i faliste. Kąpiel wyborna, szkoda, że po niéj zbyt wielkiego doznajem znużenia. Powracając z kościoła i mijając tłumy ludu na ulicy Richelieu, miałem sposobność znowu przypatrzeć się niedzielnéj populacji ulic, wcale różnéj, od zwyczajnéj wśród tygodnia widocznéj. — Mnóstwo postaci z za rzemieślniczych warsztatów i kupieckich stołów, wchodzi teraz do tłumu, wyświeżonych, poubieranych na niedzielę. Ten dodatek łatwo