Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/238

Ta strona została przepisana.
236
5 SIERPNIA.

two osuwają się brzegi morza, złożone z miękkiego kamienia i ziemi pulchnéj. Deszcze wymywają rozdoły, morze podmywa podnóże wzgórków; w końcu rozmokłe massy osiadają, tak że kilkaset czasem kroków brzegu, ośliznie się i upadnie, wywracając lub unosząc z sobą, domy, ogrody, plantacje. — Podobny obryw, na którego całéj długości znać było dawną drogę, widziałem ja, widział i opisał P. Kohl. —
Horyzont ku Odessie zamykało morze i jedyny okręt wojenny zdala widoczny — Warna. Mimo nas przechodził statek parowy z Konstantynopola powracający — Odessa, chmurę dymu i białą smugę po morzu, zostawując za sobą.
Długo siedziałem tu i rysowałem — wpatrując się z kolei, to w brzegi morza i rybacką mizerną chatkę opadał stojącą, to w chmurne niebo wiszące nad nami. Bicie morza o brzeg, siedzącemu na obrywie, wyraźnie się lekkiém ziemi wstrąśnieniem czuć dawało; jakby drganiem spazmatyczném.