Strona:J. I. Kraszewski - Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku T.III.djvu/252

Ta strona została przepisana.
250
5 SIERPNIA.

tutaj najpiękniejszéj swéj ozdoby, obrywów. Widać tylko na lewo brzegi wyższe, oszarpane chutoru Sturzy, i na prawo wzniosły, ale dosyć równy brzeg morski. Schodzi się ku morzu, które tu rozlewa się na piasczystém łożysku. Całe towarzystwo nasze przeszedłszy winnice i skosztowawszy zerwanego wina, którego uprzejmy gospodarz nie szczędził, spuściło się ciekawie sprobować połowu, zarzuconej na nasze szczęście sieci rybaczéj. Trzech rybaków siadło w czółen, odpłynęli trochę od brzegu i zarzucili sieć którą wkrótce potém ciągnięto na piasek. — Znaleźliśmy w niéj mnóstwo krabów i jedną kambułę. Morze było ciche, widok prześliny; statek kupiecki z rozwiniętemi żaglami, przyjaźnym powiewem sunął się z Konstantynopola do Odessy; drugi ciemniał z daleka na horyzoncie od Oczakowa. Zabawiwszy w altanie, gdzie ex promptu przygotowano podwieczorek, po zachodzie słońca, już z księżycem wyjechaliśmy z téj pięknéj villi. Księżyc cudnie świecił nad morzem, które złocił; w dali czerwonawe światło latarni morskiej migało. Szybko nam uciekającym przez