Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

szkańców męczyli i zabijali, a ci mieszkańcy na żaden sposób oswobodzić się nie mogli. I zjawiła się między tymi mieszkańcami dziewica święta, wzięła miecz wielki, włożyła na się zbroję dwupudową, uderzyła na Agaryan i wygnała ich precz, za morze. A wypędziwszy ich, rzekła do nich: „Teraz wy mnie spalcie; albowiem taki był mój ślub, że śmiercią ognistą za swój naród padnę. I Agaryanie wzięli ją i spalili a naród oswobodził się na zawsze. O! to cierpienie, to zasługa! a ja cóż?
Zadziwiłem się w duchu, dokąd i w jakim kształcie zaszła legenda o Joannie d’Arc. I po chwili milczenia spytałem Lukeryę, ile ma lat?
— Dwadzieścia osiem, może dziewięć, ale trzydziestu nie mam — lecz poco tam lata liczyć. Ja panu jeszcze coś powiem.
Kaszlnęła jakoś głucho, jęknęła.
— Ty za wiele mówisz — zauważyłem — może ci to zaszkodzić.
— Prawda — szepnęła — ale co tam, teraz jak pan odjedzie, namilczę się do syta; przynajmniej wypowiedziałam, co mam na sercu.
Zacząłem się z nią żegnać. Powtórzyłem obietnicę, że przyślę jej lekarstwo i prosiłem, aby pomyślała dobrze i powiedziała szczerze, czy jej czego nie trzeba.
— Niczego mi nie trzeba, ze wszystkiegom kontenta, chwała Bogu... niech Bóg da wszystkim zdrowie. A pan, paniczu, może pan swoją mamę uprosi; włościanie tutejsi bardzo biedni, żeby im trochę czynsz obniżyła... gruntu mają bardzo niewiele,