Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.



IV.
Stuka!

— Melduję panu — rzekł Jermołaj, wchodząc do mnie, do izby — a właśnie tylko co zjadłem obiad i położyłem się, aby odpocząć nieco po dość pomyślnem, ale męczącem polowaniu na cietrzewie — melduję panu oto, że śrut nam wyszedł.
Zerwałem się z łóżka.
— Śrut wyszedł? A to jakim sposobem... przecież wzięliśmy z sobą z domu chyba ze trzydzieści funtów, cały worek!
— Tak, proszę pana, woreczek był spory, wystarczyłoby na dwa tygodnie. Kto może wiedzieć?! Może worek się przetarł, może co, dość, że śrutu nie ma... zostało zaledwie na dziesięć nabojów.
— Cóż teraz będziemy robili? Właśnie najlepsze miejsca tu są...
— A niech mnie pan pośle do Tuły. Niedaleko ztąd, raptem czterdzieści pięć wiorst wszystkiego. Duchem pojadę i przywiozę cały pud, jeżeli pan rozkaże.
— Kiedyż pojedziesz?