Strona:J. W. Draper - Dzieje stosunku wiary do rozumu.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

oglądając własnemi oczami żadnego wypadku, któregoby oczywistej przyczyny nie zdołali wynaleźć w jakiemkolwiek poprzedniem zdarzeniu, zaczęli podejrzewać, iż cuda i mięszanie się niebios w sprawy ziemskie, tak częste w dawnych ich podaniach, były po prostu wymysłem. Zapytywali więc, kiedy to się skończył wiek cudowności, dlaczego wyrocznie umilkły i czemu nie widać już cudów na świecie.
Podania, płynące z zamierzchłej starożytności, uważane przez pobożnych przodków za niezaprzeczone prawdy, napełniły wyspy morza śródziemnego i krain przyległych nadprzyrodzonemi istotami: czarodziejami i czarownicami, olbrzymami, ludożercami, harpyami, gorgonami, centaurami, cyklopami. Lazurowe sklepienie widnokręgu poczytywano za podnóże niebios; tam Zeus, otoczony gronem bogów, ich żon i ulubienic, założył dwór swój i zaprzątał się sprawami nakształt ludzkich, nie cofając się nawet przed bezdrożami namiętności i zbrodni.
Brzegi pocięte mnóstwem zatok, oraz archipelag wysp najpiękniejszych w świecie usposobiły Greków do żeglarstwa, odkryć geograficznych i osadnictwa. Gdy więc statki ich zwiedziły wszystkie zakątki czarnego i śródziemnego morza, to starodawne dziwy, opiewane w Odyssei, a uświęcone wiarą powszechną, okazały się całkowicie niebyłemi; a dalej, po dokładniejszem zbadaniu