Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/77

Ta strona została przepisana.

ujmując, nie miały pełnej świadomości równorzędnego swego istnienia.
Jednem z ja pana Warda był człowiek o nawskroś nowoczesnem wykształceniu i poglądach, prawy syn ostatnich lat XIX stulecia i pierwszej dekady XX-go. Drugiem był dziki barbarzyńca, żyjący w warunkach zupełnej pierwotności kilka tysięcy lat temu. Nigdy nie był pewny, który z tych ludzi stanowi jego właściwe ja. Niepewność ta wynikała stąd, że obydwaj ci ludzie właściwie składali się na jedną całość. Bardzo rzadko jednak zdarzyło się, że jeden z tych różnych ludzi nie wiedział dokładnie co czynił drugi. Inną rzeczą było, że pan Ward nie posiadał żadnych wizyj ani wspomnień o przeszłości, w której żył ten drugi człowiek pierwotny. Prymitywna ta istota żyła dziś ale nawet w obecnem swem życiu ulegała wymogom takiego trybu życia, jakie musiała prowadzić w odległej przeszłości.
— W dzieciństwie już był zagadką dla rodziców, zagadką dla lekarzy, do której rozwiązania wskutek dziwnego zachowania dziecka nie podchodzili bliżej jak o tysiące mil. Nie mogli nigdy znaleźć wytłomaczenia ani dla szczególnej senności, jaką ujawniał w godzinach rannych, ani też niezwykłej aktywności, jaką rozwijał w nocy. Zastawano go niekiedy jak błądził po korytarzach domu w nocy, widziano jak czasami wspinał się na krawędzie wysokich dachów lub pędził po wzgórzach. Zdecydowano wówczas, że jest lunatykiem. W rze-