Strona:Jack London - Córa nocy.pdf/97

Ta strona została przepisana.

— Przybył, przybył — wymamrotał, ciężko od dychając i ocierając pot z czoła.
— Kto przybył? — spytał Peter Winn.
— Ten... ptak... loo-loo.
Finansista zrozumiał.
— Czy przejrzał pan już dzisiejszą pocztę?
— Zabierałem się właśnie do tego, proszę pana.
— Więc zabierz się pan. Przypuszczam, że musi tam być nowy list od naszego tajemniczego przyjaciela, hodowcy gołębi pocztowych.
List znalazł się rzeczywiście.
Wielce Szanowny Panie, — pisał anonimowy autor — zechciej pan łaskawie nie robić ze mnie warjata. Gdybyś pan usłuchał, pańska willa nie wyleciałaby w powietrze. Przy niniejszym więc mam zaszczyt posłać panu tego samego gołębia. Proszę zaopiekować się z nim starannie, za co z góry dziękuję. Proszę zatem przywiązać mu do nogi pięć banknotów tysiącdolarowych i wypuścić go. Nie karmić go zupełnie. Proszę też nie próbować śledzić dokąd leci. Zna on już teraz dobrze drogę i przyleci prędzej. Proszę wykonać to wszystko zupełnie, inaczej biada panu“.
Tym razem Peter Winn rozgniewał się naprawdę. W korespondencję się nie bawił, zatomiast zawołał detektywów i zgodnie z ich radą obciążył gołębia śrutem. Pamiętał, że poprzednio kierunek lotu ptaka wiódł na wschód przez zatokę. Wynajął więc najszybszą motorówkę z Tiburon, która miała udać