Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/342

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy wszedł Ananiasz, Juda obrzucił go pytającem spojrzeniem. Ubogi Nazareńczyk nie pokłonił się dostojnikom. Patrzał na Szawła. Jego niezmierną mękę ogarnął słodyczą nieznanego światu współczucia. A także niewymowna słodycz brzmiała mu w głosie, gdy rzekł: „Szawle, bracie, Pan mię przysyła, Jezus, który ci się ukazał w drodze...“ I wyciągnąwszy dłonie, z jakąś królewską powagą położył mu je na ramionach.
A Szaweł w tej chwili – przejrzał...

Dzisiaj ulica Prosta jest prawie cała sklepiona, przytem od krańca do krańca drży nieustannym handlowym zgiełkiem; ulica Prosta dzisiaj jest bazarem...
Nikt nie oznaczy, nikt nie wie, kędy stał dworzec Judy.
W miejscu, na którem tradycya zapamiętała dom Ananiasza, Franciszkanie urządzili kapliczkę. Przechodzi się do niej przez kwadratowe podwórko, a na prawo są nizkie drzwi: zakołatać...
Tylko żadne drzewo cieniste nie osłania podwórza...
Zresztą miasto duże i ludne o charakterze wybitnie wschodnim, który cokolwiek za-