Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/51

Ta strona została skorygowana.

nic dokoła siebie, póki nie zagasła. Odzywał się w nim tajemny głos. Młodzieniec wsłuchiwał się w niewyraźne dźwięki tego głosu. Ściskało się serce Daumera, który widział wychowanka w takim nastroju.
— Coś go dławi! Cały świat cięży na jego uczuciu! — mówił do matki i siostry.
Przyszli we troje do wniosku, że Kacper potrzebuje rozrywki. W najbliższy dzień świąteczny zabrano go na dalszą wycieczkę. Stąpał pomiędzy dwiema damami ubrany w błękitny fraczek, modną kamizelkę, jedwabne pończochy, rzeźko podnosząc nogi, obute w pantofelki ze srebrnemi sprzączkami. Nieznajomi ludzie spotykali go okrzykiem podziwu, lub drwiny: „Oho, to Kacper Hauser! jaki wykwintny!“ albo: „Oho! jak wystroił się ten podrzutek!“... Na szczęście nieznajomi szli za nim w pewnem oddaleniu, odpędzeni grzecznemi wymówkami Daumera.
Ilekroć nauczyciel podniósł rękę, Kacper przystawał i zadawał pytania: „Co to jest?... Co to znaczy?“ Towarzyszący Daumerowi na spacerze baron Tucher zdumiony był postępami dyscypliny w zachowaniu niedawnego dzikusa.
— On już doszedł do granicy, od której poczyna się mądrość szkolna! — zauważył.
— Pokażę panu w domu rzeczy ciekawsze!
— Czary?! — zażartował Tucher.
— Nie! Ale, jak mówi Hamlet: „są rzeczy między niebem a ziemią“ i. t. d.
W ustronnem miejscu rozłożono zapasy na trawie; mała kompanja odpoczywała po spacerze,