Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/70

Ta strona została przepisana.

rozczarowywać chłopca — dość, że odparł, podniósłszy się na ostrogach i klepiąc Kacpra po ramieniu:
— Zgadłeś, młodzieńcze. Ale, niestety, nic więcej nie mogę ci teraz powiedzieć, bo... miałbym stąd przykrość.
I pędem odjechał.
Jak burza, wpadł chłopiec do domu. Drżał cały. Pot skleił mu włosy na czole. „Pan rotmistrz dostał list od mojej mamy!“ — wołał, klaszcząc w ręce. Daumer napróżno starał się go przekonać, że Wessenig „zrobił sobie żart.“ Chłopiec nie chciał jeść obiadu, błagając, aby nauczyciel niezwłocznie poszedł z nim razem do rotmistrza. Uspokoił się wreszcie, gdy Daumer przyrzekł mu, że po obiedzie sam pójdzie i przyniesie mu wiadomość.
Pod nieobecność nauczyciela Kacper wymknął się z jadalni. „Muszę być sam!“ oświadczył pragnącym go uspokoić Annie i jej matce. Stanął przy oknie — czekał — składał ręce i przemawiał cicho do słońca. „Słoneczko! zrób tak, żeby to była prawda.“ Ledwo dyszał.
Tymczasem Daumer ostro wyrzucał rotmistrzowi jego postępek:
„Próżno pan bronisz się, że to był żart!... Są żarty bolesne, których trzeba się wystrzegać. Wiem o tem, że rozmaici arystokratyczni próżniacy drwią ze mnie. Slyszałem, co mówią w salonach pani Behold... Że „podkładam czarodziejski płaszcz pod stopy Kacpra, jak Mefisto — ale on pomimo to siedzi w miejscu.“