Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/298

Ta strona została uwierzytelniona.

z Warszawy, Wilna, Berdyczowa i dalej z nad Wołgi i Kaspijskiego morza, z Alzacji i Syrji. Nic prawie z tego, co działo się na Kazimierzu, nie przenikło do publicznej wiadomości: tym razem jednak zwrócił powszechną uwagę niesłychany napływ obcej ludności do krakowskiego przedmieścia. Ale Żydzi byli żywiołem, na którym z ufnością opierała się polityka Gesnareha. Falowanie tej nerwowej i ruchliwej społeczności nie zaniepokoiło policji. A jednak na Kazimierzu dokonywała się rzecz niesłychanej wagi. Oto bowiem po XX wiekach bohaterskiej walki z krzyżem, ludność żydowska w najbardziej zachowawczym swoim odłamie zrywała z tradycją Talmudu, z wierzeniami i nienawiścią ojców i depcząc sidła zastawione jej przez Antychrysta, poczynała gromadnie przechodzić pod sztandar Chrystusowy.
A równocześnie towarzysz Eljasza, patrjarcha Henoch pociągał za sobą inne rzesze, na których przyjęcie nie starczyły już szczupłe kaplice i trzeba było szukać wielkich sal w mieście lub podmiejskich magazynów i hal towarowych. Już nie setki, ale dziesiątki tysięcy porwane piorunową wymową patriarchy wołały doń wielkim głosem o chrzest, ślubując wytrwanie i męczeństwo. Tu już czujne oko władz policyjnych dostrzegło odrazu niebezpieczne knowania i w szeregu raportów pospieszyły zwrócić uwagę „Najświętszego“ na zjawisko, mogące podkopać podstawy jego tronu. Ale raporty otrzymywał Strafford i ża-