Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/109

Ta strona została skorygowana.

własnej kamienicy, własnego handlu lub warstatu, że jeszcze tej zimy nie poszedł na bal stowarzyszenia wzajemnej pomocy młodzieży handlowej, by nie ubliżyć powadze i godności swojej i swojej rodziny. Wszystko to nic nie pomaga — chory trwa uporczywie w mniemaniu, że jest demokratą. Próbowano już nawet heroiczniejszych środków: przedłożono mu statuta demokracji narodowej, gdzie stoi wyraźnie, iż każdy demokrata obowiązany jest wszelkiemi siłami popierać równouprawnienie wyznań. Tłumaczono mu, że równouprawnienie wyznań jest to samo, co równouprawnienie żydów, i że gdyby był demokratą, musiałby tak gorliwie bronić żydów, jak nieboszczyk Mühlfeld. I to nic nie pomogło. Chory dowodził, iż jest demokratą narodowym, czyli iż jest demokratą tylko dla siebie, we własnem przekonaniu, którego mu nikt odjąć nie może. Familia ma jednak nadzieję, iż częste używanie zimnych kąpieli wyleczy jej głowę z tej nieszkodliwej zresztą monomanii.
W przyszłym miesiącu odbędzie się w tutejszym sądzie krajowym ostateczna rozprawa przeciw kupcowi Joachimowi Sorterowi i synowi jego Aronowi o lekkomyślną krydę. Proces sam nie nastręcza nic ciekawego, ale uwagi godnym jest fakt, podniesiony już przez dzienniki wiedeńskie, że obydwaj obzałowani od więcej niż dwóch lat znajdują się w więzieniu śledczem. Wyroki sądu, wydawane za oszustwo, popełnione przez lekkomyślną krydę, opiewają zwykle na 6 miesięcy do 1 roku więzienia. Rażącym jest tedy brak wszelkiej proporcji między trwaniem śledztwa a ważnością procesu, i pisma wiedeńskie z zadziwieniem wielkiem wspominają o tej okoliczności. Gdyby pisma te przysełały swoich reporterów do Lwowa dla zdawania sprawy o ostatecznych rozprawach, które tu się toczą, dowiedziałyby się o wielu innych rzeczach, niemniej zadziwiających. Może też powoli Niemcy przyjdą do przekonania, jak dalece prawdą jest to, co już raz tutejsza Izba handlowo-przemysłowa w sprawozdaniu swojem powiedziała ninisterstwu: że procedura cywilna i karna austrjacka w ręku sądów galicyjskich jest jeszcze dziesięć razy rozwleklejszą i niepraktyczniejszą, niż w niemieckich prowincjach monarchii. Potrzebujemy nietylko nowej procedury, uwzględniającej nasze odrębne stosunki krajowe, ale i sądownictwo nasze całe potrzebuje niezbędnie reformy in capite et membris.
Jutro przywiezione będą do Lwowa zwłoki ś. p. Artura Grottgera, artysty, któremu w najwyższym stopniu powiodło się dziełami swojemi nietylko zadowolnić znawców, ale obudzić sympatje ogółu, tak u nas jeszcze drzemiące dla dzieł sztuki. Potężny jego talent umiał trafić wprost do serca narodu, przedstawić żywo, w całej pełni prawdy i poezji, jego bole, walki i nadzieje. Nie sprawdziły się tu słowa Szylera:

Was unsterblich im Gesang soll leben,
Muss im Leben untergehn.

Nim jeszcze pochyliło się ku zachodowi krwawe słońce z lat 1863 — 1864, nim śnieg przyprószył ostatnie nasze mogiły ofiarne, i nim policzywszy klęski, daliśmy przystęp rozpaczy do serc naszych, cała ta wielka epopeja narodowa znalazła godnego wieszcza w ś. p. Arturze. Czegoby nie było w stanie wypowiedzieć słowo, zamierające na ustach poety, czego nie śmiał jeszcze tknąć się historyk, to jeniusz malarza przedstawił nam i uwieńczył dla przyszłych pokoleń. Jakże nie mamy kochać pamięć tego,