Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/207

Ta strona została przepisana.

niarskiej. Nie naśladujmy tego złego przykładu, i zajmujmy się czem innem.
Najprzód, ad vocem Niemców, przypomnijmy raz jeszcze, że sprawa teatru niemieckiego nie postąpiła ani o krok dalej. Referat Wydziału krajowego ugrzązł w c. k. namiestnictwie, i dla tego to powtarzają ciągle, że sprawa ta jest „w drodze do Wiednia“. Rezolucje sejmowe, o których cały kraj pomiętał tak pilnie, potrzebowały trzech miesięcy, by doszły ze Lwowa do Wiednia. O referat w sprawie fundacji Skarbkowskiej nikt się nie upomina; więc powlecze się to jeszcze Bóg wie jak długo, a w końcu staniemy tam, gdzieśmy stali przed kilką latanii. Tymczasem i szanowna Rada administracyjna fundacji Skarbkowskiej nie zaniedbuje niczego, by ułatwić i uprzyjemnić teatrowi niemieckiemu jego istnienie we Lwowie. Rzecz trudna do uwierzenia, że dotychczas p. Konig nie złożył kaucji, jak tego wymaga kontrakt, ale natomiast jak najregularniej pobiera subwencję. Nas duszą i cisną ze wszystkich stron, my nie umiemy nikogo pocisnąć.....
Powinnibyśmy się uczyć od pp, ministrów przedlitawskich, jak to można z zachowaniem wszelkich form prawnych i przy ściśle jurydycznym sposobie rozumowania, tłumaczyć na swoją korzyść wszystkie ustawy i paragrafy. Oto n. p. pan Hasner, który wygotował projekt do ustawy, obejmujący niby „zasadzy główne“ dla szkół ludowych. Ma go uchwalić Rada państwa, resztę zaś rzeczy, które należą do tych „norm zasadniczych“, zostawił p. minister dla siebie. Dopiero to, coby zostało jeszcze do uchwalenia po uchwałach Rady państwa i po rozporządzeniach pana ministra, należałoby do sejmu i do krajowej Rady szkolnej. Ale p. minister postarał się o to, ażeby się nic nie zostało — nic, chyba prawo postanowienia, po której stronie pieca mają być ustawione ławki szkolne, i prawo dawania wskazówek co do rodzaju piór, jakich dzieci mają używać do pisania. Świetne widoki dla autonomi krajowej!
Niemniej zręcznie postępuje sobie kolega p. Hasnera, p. Herbst, jeżeli mamy wierzyć wiedeńskiemu korespondentowi Dziennika Poznańskiego, którego doniesieniom, powtórzonym przez dzienniki krajowe, dotychczas z kompetentnej strony nie zaprzeczono. Donosił on o jakiejś instrukcji, wydanej do prokuratorów, by zwracali pilną uwagę na dzienniki i na stowarzyszenia, mianowicie na te, które wywierają wpływ na klasy niższe. Jednocześnie wyraził p. minister życzenie, by wyroki sądowe, dotykające winowajców, jakich odkryją w tym kiarunku prokuratorowie, byli prawdziwie dotkliwemi, i ażeby tak wielkich zbrodniarzy, jak dziennikarze i członkowie stowarzyszeń, istniejących dla ludu, nie zbywano lada bagatelką. Gdy nie zaprzeczono istnieniu takiego okólnika, więc urosło ztąd mniemanie, że wydany niedawno zakaz odbywania odczytów popularnych po przedmieściach, urządzonych przez tutejsze Townrzystwo przyjaciół oświaty ludu, jest jednym ze skutków tego rozporządzenia p. Herbsta, najliberalniejszego ministra sprawiedliwości, jakiego kiedy miała Austrja. Niewątpliwie nastąpi teraz zaprzeczenie, ale odczyty będą mimo to zakazane, i w tem właśnie leży cała zręczność p. ministra.
Co się tyczy jego liberalizmu, rzecz przedstawia się różnie według tego, kto i z jakiego stanowiska na nią się zapatruje. Więzienie u Brygidek jest przepełnione, z więzień sądów obwodowych nie mogą skazanych