Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/73

Ta strona została skorygowana.

zbicie zdań przeciwnych wytacza jeden tylko argument, że recenzenci piszą w złej wierze!
Słowo zaprzecza, jakoby kaligrafowie z jego ramienia mieli co do czynienia z odpisem dokumentu jenerała Puszkina, wspomnianym w Kronice naszej z przeszłego tygodnia, i twierdzi, że to zapewne jakiś abmańszczyk (oszust) wyłudził dwadzieścia kilka rubli od Jewo Prewoschoditielstwa. Jednocześnie ostrzega Słowo przed podobnymi abmańszczykami wszystkich przybywających do Lwowa rodymców (ziomków) russkich, bud’ ani generały, bud’ czestnyi ludi (czy to jenerałów, czy uczciwych ludzi). Z tego ostatniego frazesu można wnosić, że jeżeli Słowo nie zna dokładnie piśmienności moskiewskiej, to natomiast zna doskonale, na jakie kategorje dzielą się rodymcy moskiewscy.

(Gazeta Narodowa, Nr. 86, z d. 12. kwietnia r. 1868.)





16.
Słota i spacery lwowskie. — Benjaminek reakcyjny egzorcyzuje kronikarza Gazety Narodowej. — Sprawa Krakowska i cywilny ślub ultramontanizmu z „ultrademokracją“. — Amputacja uznana jako jedyny środek uratowania Galicji przez chirurgów Dziennika Lwowskiego.

Cały przewodni tydzień zapełniła słota i polemika w sprawie krakowskiej. W obec tych dwóch kwestyj, wszystkie inne wypadki brukowe przeminęły bez rozgłosu. Słota stawia niezwalczone przeszkody pięknemu i brzydkiemu światowi, któryby chciał korzystać z wiosny i pokazać lub oglądać na wałach nowe toalety demi-saison, kapelusze, bielidła, róże i kolosalne szyniony. Te ostatnie doszły już do takich rozmiarów, że dwie kobiety muszą albo umrzeć albo za życia sprzedać swoje włosy, aby trzecia zdołała ubrać głowę podług wymagań mody. Różowanie twarzy miano także w ostatnich czasach doprowadzić do nieznanej jeszcze doskonałości. Wynaleziono jakąś pomadkę, której dotknięcie wystarcza, by wywołać na twarzy rumieniec, całkiem podobny do naturalnego; zdaje się więc, że blade lica wyjdą zupełnie z mody. Szkoda, że deszcz i błoto przeszkodziły nam dotychczas przekonać się naocznie o skuteczności nowego tego kosmetyku. Nie mogliśmy z tego samego powodu dowiedzieć się, czy w istocie niektóre piękne okazy rasy kaukazkiej, sprowadzone z różnych okolic „Polski nadwiślańskiej“ przez pewnego przedsiębiorcę widowisk, zobowiązały się kontraktem nie pokazywać w mieście ani nadobnych swoich rysów, ani toalety, przeznaczonej do sprawienia wyższych artystycznych efektów, a to w tym celu, by ciekawa nasza nadpełtawiańska, czarno- i jasnowłosa, szpakowata i siwa, złota i pozłacana młodzież tem pilniej kupowała bilety i uczęszczała na widowiska? Jest to ploteczka, która od