Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/108

Ta strona została uwierzytelniona.

Drzwi się otworzyły i do izby weszła szewcowa, a za nią stara Agata. Szewcowa otarła ukradkiem łzy i trąciła Agatę, żeby nic nie mówiła. W tej samej chwili Magdzia usiadła na łóżku i rzekła:
— Matko, koronka bardzo się podoba Anielci! Teraz zrobię jej jeszcze ładniejszą! A, dzień dobry Agato, przyszliście, żeby mnie odwiedzić?
Stara kobieta kiwnęła głową w zamyśleniu, jak ktoś, komu ważne myśli przebiegają przez głowę. Potem rozejrzała się po izbie i usiadła na niskim stołeczku przy piecu.
— Można tu usiąść, prawda? — zapytała grzecznie.
Jak każdej niedzieli od wielu lat, tak i dzisiaj, stara Agata wyjęła z pod chustki zniszczoną mandolinę o dwóch strunach tylko i poczęła śpiewać swą ulubioną pieśń, którą śpiewała zawsze od niepamiętnych czasów. Jak każdej niedzieli, tak i dzisiaj starej Agacie poczęły spływać łzy po po policzkach, lecz śpiewała dalej, bo zazwyczaj śpiewała tylko przy święcie, cały tydzień bowiem pracowała, przędąc na swym kołowrotku. Ludzie przeważnie śmieli się ze starej Agaty, ale Anielka i Magdzia zawsze słuchały jej pieśni, połykając ukradkiem łzy.
Dopiero, gdy mrok począł zapadać i Magdzia była już bardzo zmęczona, przyjaciółki rozstały się z sobą. Anielka wyszła na wiejską drogę z roziskrzonemi oczami, jakby ktoś nowe światełko w duszy jej zapalił. Serduszko jej było dla wszystkich otwarte. Gotowe było przyjąć wszystkich i ból