Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/116

Ta strona została uwierzytelniona.
Ucieczka Anielki.

Jasne i czyste w swoim nieskalanym błękicie zawisło w poniedziałek rano niebo nad doliną, z której unosiła się jeszcze leciutka nocna mgła. Zbudził się przecudowny dzień jesienny, A jednak! Anielce jeszcze nigdy świat nie wydawał się taki szary. Jeszcze nigdy nie wstawała z taką niechęcią, aby pójść do fabryki, jak właśnie tego ranka. Nie przeczuwała nic dobrego... I słusznie!
Zaledwie znalazła się Anielka na ulicy, ujrzała już Basię, idącą w towarzystwie innych dziewczynek. Wszystkie dziewczynki jednak udawały, że patrzą w inną stronę i szeptały z sobą coś po cichutku. Marysia Jana Szymczyka udawała, że się gorszy:
— Niemożliwe, i tak bezczelnie to zrobiła, jakby o niczem nie wiedziała? Niemożliwe!
Anielka odrazu wszystko zrozumiała. Więc cała wieś wiedziała już o tem, więc wszyscy już mówili o zwoju sznurów. Może nawet do majstra to już doszło. Teraz, jak tylko przyjdzie do fabryki, majster ją do siebie zawoła: