Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/44

Ta strona została uwierzytelniona.
Pierwsza wypłata.

Poza Anielką było już dwa tygodnie pracy w fabryce, a jej ten czas wydawał się wiekiem. Tak dawno przecież odbyła swe szkolne egzaminy. Dziwne, że od czasu, gdy Anielka pracowała w fabryce, dni wlokły się żółwim krokiem, jak naładowana towarem platforma. Wieczora nigdy nie mogła się doczekać, szczególnie teraz, gdy cieszyła się na myśl o dniu wypłaty i spełniała swe obowiązki z niezwykłem zniecierpliwieniem. Niby wielkie święto, powitała ranek owego radosnego dnia.
Gdy zegar kościelny wybił uroczyście pół do szóstej rano, Anielka stała już przed domem. Na dachu domu Styków siedział kos, witając nowy dzień radosną pieśnią, jakby orjentował się, czem ten dzień był dla Anielki. Ale gdzie jest Wojtek? Przecież zazwyczaj o tej porze mył się przy studni! Anielka wspięła się do okienka stajni i zajrzała. Tak chętnie porozmawiałaby jeszcze z Wojtkiem. Ach! Drzwi chaty Styków skrzypnęły. Oczy Anielki zajaśniały radosnym blaskiem.