Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/118

Ta strona została przepisana.

W powrotnej drodze do domu, spotkała Anielka pannę Chudzelewską. Panna Chudzelewska pięknie wyglądała w swojej fałdzistej sukni i w czarnym aksamitnym kapeluszu na blond włosach. Mimo wspaniałego ubrania, zatrzymała się, przywitała z Anielką i podała jej rękę.
— Anielo, czy pani Bielawska wspominała coś o świecy, którą pani Kudelska codziennie wieczorem stawia na oknie? — zapytała, a gdy Anielka zaprzeczyła potrząśnięciem głowy, rzekła już spokojniej: — Niech Aniela któregoś wieczoru do mnie przyjdzie, to Anieli coś opowiem. Ale o tej świecy ani słowa, dobrze?
Jakże to tajemniczo brzmiało. Czy znowu słowa panny Chudzelewskiej mają coś wspólnego z uwięzionym synem pani Kudelskiej?
Anielka nie miała czasu dłużej myśleć o tem, bo właśnie mijały okratowaną bramę więzienia i natknęły się na stojącą przed bramą wysoką postać kobiecą. W pewnej chwili brama się otwarła i na ulicę wyszła owa młoda, zawsze płacząca kobieta, którą Anielka tak często widywała przez okno na dziedzińcu więziennym.
— To też biedna męczennica, — szepnęła panna Chudzelewska. — Dobrze, że ktoś chociaż na nią czeka. Takim ludziom najbardziej jest potrzebne czyjeś uczucie. Będzie mogła teraz biedaczka wrócić do domu, jeżeli wogóle własny dom posiada.
Anielka i panna Chudzelewska spoglądały jeszcze przez chwilę za oddalającemi się kobietami, aż te wreszcie zniknęły im z przed oczu.
— Ach tak, życie nie dla wszystkich jest przy-