Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/103

Ta strona została uwierzytelniona.

chwili najodważniejszy Henio, trącając Anielkę łokciem.
— Tak, tak, opowiedzcie! — podchwyciły dzieci.
Pamiętały, że podczas każdych odwiedzin Śpiewaczek potrafił wynaleźć dla każdego z nich jakąś nową pocieszną historyjkę. Dzisiaj jednak mały człowieczek nie miał ochoty opowiadać. Podniósł tylko w górę wskazujący palec i zaczął mówić wolno, robiąc jeszcze śmieszniejszą minę:

„Dobrze dostać się do nieba,
Lepsze to, niż piekło.
Gdy masz złota, ile trzeba,
Bacz, by nie uciekło.”

Ostatnie słowa wypowiedział już bardzo szybko. Później pociągnął zachwyconą Anielkę za wijące się loki i rozszerzonemi oczami spojrzał na nią, jak przerażony pościgiem zajączek.
— Jeszcze jeden wierszyk, jeszcze jeden! — prosiły dzieci. — I mnie coś powiedzcie, i mnie.
— Nie, najprzód mnie.
— Zacznijcie od grubego Józka! — wołano.
Śpiewaczek zamyślił się. W izdebce zapanowała cisza. Nagle w oczach Śpie-