Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/106

Ta strona została uwierzytelniona.

Dzieci wybuchnęły śmiechem, na twarzyczkach ich malowała się radość.
Nagle za oknem ukazały się dwie główki dziewczęce.
— Tak! — zawołały piskliwe głosiki. — Cesia i Anielka nie były jeszcze w oborze! Myśmy już dawno przyniosły mleko i idziemy na kolację.
Wiadomość ta spadła, jak piorun z jasnego nieba. O oborze dzieci zupełnie zapomniały. W powietrzu poczęły fruwać szkopki do mleka, chłopcy wybiegli za dziewczynkami i po chwili w izdebce Śpiewaczka było już pusto.

Pożar.

Prawie wszyscy mieszkańcy wsi pracowali w polu. Anielka również stała obok matki na kartoflisku, zbierając do kosza kartofle, które matka z zagonów wykopywała. Niektóre kartofle trzeba było jeszcze odrywać od krzaka, lecz te Anielka odrzucała nabok, zamierzając uporać się z niemi później. Cieszyła się na samą myśl, że wieczorem wraz z innemi dziećmi rozpali ogień na polu i kartofle sobie upiecze.
Ale co to? Anielka poczęła z niepokojem nasłuchiwać. Od strony wsi wyraźnie dochodził dźwięk alarmowego dzwonu.