Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/112

Ta strona została uwierzytelniona.

ta, trzymanego w ręku. Niedaleko pasły się krowy. Każda z nich miała na szyi dzwonek i wszystkie dzwonki dzwoniły. Dźwięk tych dzwonków był jakiś taki bliski i radosny, przypominający jakieś miłe kochane zdarzenia, które miały miejsce dawno, ale na wspomnienie których zawsze trzeba się wesoło uśmiechnąć.
Chłodno było.
Anielka zeskoczyła z gałęzi na ziemię właśnie w chwili, gdy Łaciata z Krasulą poczęły się bóść rogami.
— Hej tam, dajcie spokój! — zawołała Anielka, odganiając od siebie zacietrzewione krowy.
— Chodź, Bielasku, chodź, zwróciła się do śnieżnobiałego cielęcia, — chodź, dostaniesz smacznej kapustki.
Cielę podeszło i poczęło jeść z ręki Anielce.
— Tak, tak, grzeczny z ciebie Bielasek, — chwaliła Anielka, drapiąc zwierzątko pod szyją. — A teraz wracaj do swojej mamusi.
Cielątko uniosło wgórę zadnie nogi, wyprężyło ogon i w wesołych podskokach pogalopowało przez pastwisko. Anielka usiadła znowu na opuszczonej przed chwilą grubej gałęzi jabłoni. Rzuciła swój bat na