Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/113

Ta strona została uwierzytelniona.

ziemię i w zamyśleniu wsunęła ręce do kieszeni Stefkowych spodni.
Dookoła, wszędzie na polach pracowali pochyleni ludzie. Kopali kartofle i zbierali je do koszy albo do worków. Jakiś wieśniak stał wysoko na drabinie, obrywając jabłka z drzewa. Gromady ptaków przeciągały z głośnym świergotem nad głową Anielki.
— Odlatują znowu w ciepłe kraje. Bardzo bym chciała wiedzieć, jak w tych ciepłych krajach wygląda, — pomyślała Anielka.
Bim-bam-bim-bam-bim-bam!
Anielka podniosła głowę. O, przez pastwisko biegły dwie krowy sąsiada. Anielka strzeliła z bata. Za krowami szła Stefcia, wplatając sobie w warkocze piękne czerwone wstążki.
— Nie wpuszczaj tu krów! — zawołała Anielka. — Idą przecież prosto w kartofle.
— Zaraz je zagnamy! — odparła Stefcia i obydwie zagoniły krowy zpowrotem na pastwisko.
— Co masz w kieszeniach? — zapytała Anielka:
— Kartofle i jabłka.
— Rozpalimy ogień i upieczemy je w popiele.
— O tak!
— Ale gdzie?