Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/115

Ta strona została uwierzytelniona.

— Patrz, jak dym idzie z komina! — wołała Anielka. — Ale się świetnie pali!
— Teraz połóż na popiół kartofle i jabłka!
— O, jak to ślicznie pachnie, strasznie się cieszę! — Anielka poczęła skakać radośnie dookoła ognia.
— Jabłka już zaraz będą gotowe. — odezwała się Stefcia po upływie dziesięciu minut. — Wyjmij je kijkiem od swego bata!
Anielka usłuchała.
— Ach, ale gorące! — zawołała, śliniąc poparzone palce. — Ja tam zostawię moje żeby trochę ostygły.
— Ja także.
Obydwie dziewczynki poczęły niecierpliwie wyczekiwać.
— Spróbuję ugryźć. Ach, jakie to smaczne... — chwaliła po chwili Stefcia. — Trzeba tylko zobaczyć, czy kartofle już są miękkie. Dotknij patykiem, Anielciu! Przyniosłam nawet ze sobą trochę soli.
— Już zupełnie miękkie, można jeść!
— A jak pachną!
— Wyjmij je, każda z nas dostanie po trzy kartofle.
Trzymając wystygłe już trochę kartofle w rękach, usiadły obydwie na łące i wzięły się do jedzenia.
— Trzeba tylko skórkę zdjąć, to będą smaczniejsze, — zawołała wesoło Anielka