Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/116

Ta strona została uwierzytelniona.

po dłuższej chwili milczenia. — Moje są doskonałe, a twoje Stefciu?
Ogień powoli przygasał, a dziewczynki z apetytem zajadły kartofle i jabłka.
— Bim, bam, bim, bam, — dźwięczały dzwoneczki zawieszone na szyjach krów.
Zaczęło się ściemniać. Dziewczynki wcale tego nie zauważyły. Dopiero w pewnej chwili ujrzały na łące parobka Styków, który przyszedł, aby krowy zabrać do domu. Anielka zerwała się przerażona i obydwie ze Stefcią pognały bydło do domu.
Bim, barn, bim, bam, bim, bam, — dzwoniły dzwoneczki, zawieszone u szyi krów.

Babcia Anielki.

Babcia Anielki była całkiem niezwykłą kobietą. Zawsze nosiła na głowie jedwabny czepiec, a włosy miała białe, jak śnieg. Rzadko kiedy schodziła babcia nadół do kuchni, to też za każdym razem przyjmowano ją radośnie, jak długo oczekiwanego gościa.
Babcia mieszkała na poddaszu drewnianego domku Lipków. Miała tam jedną izdebkę i kuchenkę przeznaczoną tylko dla siebie. Całemi dniami siedziała na górze, gotowała, sprzątała i cerowała. Latem zato babcia większą część dnia przepędzała w lesie na poszukiwaniu jagód. Z jagód i pozio-