Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/123

Ta strona została uwierzytelniona.

le, jadła z apetytem i piła i była już zupełnie szczęśliwa.
Dzieciaki syte, z rozjaśnionemi twarzyczkami, poczęły pięknie dziękować babci za poczęstunek. Przyrzekały, że będą grzeczne i posłuszne, aby na przyszły rok znów zasłużyły na tak cudowne śniadanie. Anielka szczególnie uroczyście musiała złożyć swoje przyrzeczenie. Ale od tego dnia nigdy już Anielka, wchodząc do mieszkania babci, nie zapominała uprzednio do drzwi zapukać.

Na saneczkach.

— Nadół, nadół! — wołała Anielka, mknąc na swych dwuosobowych saneczkach po pochyłości ośnieżonego pagórka.
Mnóstwo dzieci dzisiaj tutaj się zebrało, a niektóre zagradzały jadącym drogę. Ci, którzy na saneczkach mknęli, wołali:
— Z drogi uciekajcie! — poczem mknęli dalej.
— Nadół! Nadół!
Często po drodze o kogoś się zawadzało, wówczas saneczki zjeżdżały nabok i omijały marudera. Dzieci tarzały się w śniegu, a później, gdy podnosiły się z ziemi, wyglądały jak bałwany z śniegu ulepione. Kilku chłopców również na saneczkach zjeżdżało zgóry nadół. Gdy natrafiali na kamień, w po-