Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/125

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale nie jedźcie tak zaraz za mną! — wołała Anielka.
Saneczki zjechały nadół i zniknęły. Rozległy się głośne okrzyki. Dzieci śpiesznie zbiegały po pochyłości.
— Anielka wjechała do strumyka! — rozległy się wołania ze wszystkich stron.

W strumyku.

Lód pod naciskiem saneczek załamał się. Weronka i Anielka wciąż jeszcze na saneczkach, siedziały w wodzie, która sięgała im do szyi. Na brzegu stały roześmiane dzieciaki. Dorośli biegli na pomoc.
— Co się tu stało? — wołał siwy Bartłomiej.
Na szczęście był w wysokich butach, więc bez wahania wskoczył do strumyka.
— Przestańcie płakać, — mówił, — przecież nic się wam nie stało!
Najprzód wyciągnął Weronkę, potem Anielkę i obydwie usadowił na brzegu. Weronka szlochała:
— Nigdy już nie pojadę z Anielką, nigdy więcej się na to nie zgodzę!
W towarzystwie innych dzieci Weronka wolnym krokiem poszła do domu. Anielka płakała jeszcze głośniej, bo podczas wypadku uszkodziły się jej saneczki.