Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.

Woreczek uciska mocno drobne ramionka dziewczynki. Przed gospodą „Pod niedźwiedziem“ Anielka zdejmuje swój ciężar z pleców i stawia go na ziemi. Gospoda połyskuje kilku świeżo wymytemi oknami. Anielka spogląda w te okna w zamyśleniu. Nagle dostrzega w najniższem okienku, znajdującem się tuż przy ziemi, śmieszną żelazną kratę. Zbliża się wolno i między żelazne pręty wsuwa swą bosą nóżkę. Nie myślcie, że to takie łatwe. Anielka wsuwa nóżkę coraz mocniej, aż wreszcie nóżka wciska się między kraty. Jeszcze jeden wysiłek i bosa nóżka znajduje się już za kratami.
— Au! — woła Anielka przerażona i chce nóżkę prędko wycofać z powrotem. Ale niestety! Krata nie ustępuje. Policzki Anielki stają się jeszcze czerwieńsze, drobniutkie kropelki potu występują na czoło. Anielka walczy z żelazną kratą wszelkiemi siłami. Nóżka jednak pozostaje w uwięzieniu. Dziewczynka więc zaczyna głośno, coraz głośniej płakać.
Wiejską ulicą idzie pan ubrany na czarno.
— Ach, to Anielka o błękitnych oczach, — woła pan, w którym Anielka poznaje miejscowego sołtysa. — Cóż ci się za nieszczęście przytrafiło?