Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/132

Ta strona została uwierzytelniona.

żał na łąkach, polach i lasach, połyskując jak kryształ.
Anielka przymrużyła oczy, bo biel śniegu poprostu ją oślepiała.
— Przejedziesz się ze mną na saneczkach? — zawołała ku niej Cesia.
— Nie, muszę len zanieść do przędzalni.
— Jaka szkoda!
Anielka pokiwała główką i małe saneczki, na których stał koszyk z lnem, poczęła ciągnąć za sobą. Ciągnęła chwilami prawą ręką, chwilami znów lewą, bo saneczki były dosyć ciężkie, a droga daleka. Od czasu do czasu przystawała, aby odpocząć.
Niby ciepła miękka kołderka, leżał śnieg na zamarzniętej ziemi. Uginające się pod nim drzewa jęczały od czasu do czasu i drżąc chwilami, zsypywały z siebie płateczki śniegu, które fruwały w powietrzu, niby maleńkie piórka. A potem zalegała znowu martwa cisza.
— Drzewa śpią, — myślała Anielka, — a strumyk też śpi pod lodem, w strumyku zaś posnęły nawet żabki.
Droga prowadziła przez las.
— Ach! — westchnęła nagle Anielka i zatrzymała się.