Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/137

Ta strona została uwierzytelniona.

swe domostwa, pootwierali okna i z radością przyglądali się wiosennemu słońcu.
Matka Anielki zdjęła ze wszystkich okien firanki, wytrząsnęła je porządnie i podała Anielce.
— Zanieś firanki na strych, — rzekła, — a potem idź nad rzekę i zobacz, czy kijanki są wolne.
Anielka poszła. Poskoczyła do drzwi od podwórza, okrążyła starą, pochyloną szopę i znalazła się nad rzeką. Na samym brzegu, tuż nad spokojną płynącą wodą, leżały mniejsze i większe kijanki, związane słomą po kilka sztuk, a potem wszystkie razem przywiązane sznurkiem do pala. Anielka policzyła, ani jednej nie brakowało.
— Ty, dlaczego położyliście wasze kijanki do wody? — zawołał Zyzio Brzózka z przeciwnego brzegu.
— Muszą przecież odetchnąć świeżem powietrzem, bo przez całą zimę leżały w piwnicy, — odpowiedziała Anielka.
— A dlaczego je teraz liczysz? — dowiadywał się Zyzio.
— Głupi jesteś, — mruknęła Anielka, — przecież jutro będzie u nas wielkie pranie.
— Acha! — zorjentował się chłopak, — ale tyle kijanek wam będzie potrzeba?
— Co myślisz, z całej zimy zebrało się