Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/143

Ta strona została uwierzytelniona.

gniadego konika. Hops, siedziała już na grzbiecie i niby królowa poczęła rozglądać się dokoła. Ukradkiem zerkała na swe wyczyszczone buciki i nowe pończoszki w biae i niebieskie paski.
— Wszyscy będą je oglądać, — pomyślała, czerwieniąc się z radości.
Karuzela poczęła się kręcić, muzyka zagrała, a Anielka pochyliła się nad łbem swego konika, trzymając go kurczowo za uzdę. Cesia powiała ku niej chusteczką, została biedaczka na dole, nie mogąc zdobyć żadnego miejsca. Serce Anielki omal nie wyskoczyło z piersi.
— Płacić! — zawołał jakiś głos zdołu.
Anielka podała pięciogroszówkę.
— Ach, to Anielka tutejszego malarza — rzekła właścicielka karuzeli, — zatrzymaj swoje pięć groszy, będziesz mogła jeszcze raz zadarmo się przejechać, tylko pozdrów mamusię!
Anielka uśmiechnęła się. Jak to dobrze, że ojciec przed dwoma laty odmalował te koniki i bryczuszki, bo ona przecież może teraz całkiem zadarmo przejechać się na karuzeli.
Karuzela zatrzymała się znowu, lecz Anielka ze swego konika nie zsiadała. Tuż