Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/144

Ta strona została uwierzytelniona.

obok niej zwolnił się drogi konik. Anielka położyła rękę na jego grzbiecie.
— Cesiu, Cesiu! — zawołała na całe gardło.
Cesia podbiegła. Dzieci na konikach były zadyszane z radości, a karuzela poczęła się znowu kręcić. Um, ta, ta, um, ta, ta!
Anielka spięła swego konika ostrogami. Pragnęła galopować za góry, za lasy, aby przekonać się, co tam się znajduje.
— Hej, koniku, hej! — wołała, a oczy jej błyszczały radością.
Karuzela znowu zatrzymała się. Dzieci wysiadły. Z zarumienionemi policzkami Anielka stała na placu. Ludzie biegali tam i napowrót. Z lewej i z prawej strony ciągnęły się długie szeregi straganów. Ku niebu wzbijały się głośne okrzyki.
— Piękne towary! Broszki, kolczyki, naszyjniki, piękne towary prawie darmo!
Anielka i Cesia przystanęły. Jeden ze straganów poprostu oblężony był przez dzieci. I one do tego straganu podeszły. Ołówki, farby, śliczne gąbki, piórniki, tabliczki i szyferki, wszystko rozłożone było na straganie. Szyferki owinięte były zielonym, czerwonym, błękitnym i żółtym glansowanym papierem. Anielka sięgnęła do kieszeni.